Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 11.05
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
wieścią zarówno dla Europy, jak i zapewne dla reszty świata.
Nowa reakcyjna większość, skupiona wokół Busha w legitymistycznym odruchu czasu wojny, utwierdziła jego panowanie nad amerykańską demokracją. Reszta świata może nad tym ubolewać, ale powinna przystosować się do tej rzeczywistości.
G.D.



Wielka Brytania

Z początku wyglądało to na jakąś aberrację. Okazuje się jednak, że to nowa era. Obecność George'a W. Busha w Białym Domu była w 2000 roku dziełem przypadku, owocem florydzkiego fiaska, efektem dziwacznej matematyki amerykańskiego systemu wyborczego i decyzji Sądu Najwyższego. Wydawało się, że będzie to prezydentura przypadkowa, która pojawi się w podręcznikach historii jako nieznaczące wydarzenie. To
wieścią zarówno dla Europy, jak i zapewne dla reszty świata.<br>Nowa reakcyjna większość, skupiona wokół Busha w legitymistycznym odruchu czasu wojny, utwierdziła jego panowanie nad amerykańską demokracją. Reszta świata może nad tym ubolewać, ale powinna przystosować się do tej rzeczywistości.&lt;/&gt;<br>&lt;au&gt;G.D.&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br><br>&lt;div1&gt;<br><br>&lt;tit&gt;Wielka Brytania&lt;/&gt;<br><br>&lt;transl&gt;Z początku wyglądało to na jakąś aberrację. Okazuje się jednak, że to nowa era. Obecność George'a W. Busha w Białym Domu była w 2000 roku dziełem przypadku, owocem florydzkiego fiaska, efektem dziwacznej matematyki amerykańskiego systemu wyborczego i decyzji Sądu Najwyższego. Wydawało się, że będzie to prezydentura przypadkowa, która pojawi się w podręcznikach historii jako nieznaczące wydarzenie. &lt;gap&gt; To
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego