Nie zastanę go w łóżku, śpiącego. Byłby przerażony, że widziałem jego sen. A przecież pokazuje swój sen współpacjentom w pokoju... Pewnie ostatni zasypia. Leży cicho, chwilami wstrzymując<br> <page nr=61><br> oddech, chwilami udając lekki poświst śpiącego, i czeka, co z tego wyniknie... Te ciała leżące tak blisko, wypływające na powierzchnię snu z taką absolutną, rybią nagością i oddające się bezwstydnie dotykowi słuchu... Ale wcześniej toczy się gra. Kto kogo pokona. Jeśli dam tamtemu, po drugiej stronie ciemności, pozory zwycięstwa, może uda się zerwać sekretny owoc... Posłyszeć intymne wyznanie rytmicznych szelestów... Tak, dla wiecznie w domu sypiającego dziecka ma to swoje uroki. Samemu być uzbrojonym