unoszą, nędzarzy, łazarzy, ciuchy lepkie od nędzy. Przez zator gapiów przebijają się w stronę karetki. A ludzie worki zza pazuchy dobywają i łokciami se drogę torują, bo do lochu, do lochu, gdzie towary zagraniczne i złoto. <br>- Mein Gott... - Podbiegnie Joachim, bo jeszcze jeden żywy trup wyłazi na świat Boży, tańcząc absurdalnie, pcha się tuż na niego. Rękę mu wikary na oczach położy, a drugą pod ramię. I w krzaki ciągnie kreta opuchłego, wlecze ciało w odorze podziemi. <br>Kościelny biegiem po auto dostawcze Szubadki. Położyć biedaka, ossstrożżżżnie. <br><br>*****<br><br>Obudziło Hansa bliskie krakanie gawrona. "To ten wczorajszy biedak... przecież on już nie