Typ tekstu: Książka
Autor: Parandowski Jan
Tytuł: Niebo w płomieniach
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1947
jednocześnie
szeptem uspokajał:
- To zjawisko lokalne. Ani we Lwowie, skąd jedziemy, ani w Trieście, w którym
będziemy jutro, nikogo to ani ziębi, ani grzeje. Monarchia jest czymś w rodzaju
poczekalni na wielkim dworcu. Zebrało się w niej kilkanaście narodów, siedzą
i czekają. Jedni dłużej, drudzy krócej, ale każdy dość długo, aby miał czas
znaleźć sobie spokojny kąt, trochę wygody i zdrzemnąć się po cichu .
Nikt właściwie nie zapomniał, że ma jakąś drogę przed sobą, ale najchętniej
by o niej nie myślał. Kiedy wejdzie portier, zapowiadający godziny pociągów...
Na jezdni zostały już tylko luźne gromadki maruderów; woźnica cmoknął na konie
i ruszył
jednocześnie <br>szeptem uspokajał:<br> - To zjawisko lokalne. Ani we Lwowie, skąd jedziemy, ani w Trieście, w którym <br>będziemy jutro, nikogo to ani ziębi, ani grzeje. Monarchia jest czymś w rodzaju <br>poczekalni na wielkim dworcu. Zebrało się w niej kilkanaście narodów, siedzą <br>i czekają. Jedni dłużej, drudzy krócej, ale każdy dość długo, aby miał czas <br>znaleźć sobie spokojny kąt, trochę wygody i zdrzemnąć się po cichu &lt;page nr=299&gt;. <br>Nikt właściwie nie zapomniał, że ma jakąś drogę przed sobą, ale najchętniej <br>by o niej nie myślał. Kiedy wejdzie portier, zapowiadający godziny pociągów...<br> Na jezdni zostały już tylko luźne gromadki maruderów; woźnica cmoknął na konie <br>i ruszył
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego