na nabraniu nas nie zależy. Jego bohater to osobowość celowo tak skonstruowana, abyśmy od razu byli w stanie dostrzec, że jego rzekome wyrzuty sumienia są tylko przejściową moralną zgagą ("Gorzka sól co posiadła język podniebienie" z wiersza "Jeszcze ulecieć..." ma być zapewne metaforą duchowych cierpień, wiadomo jednak, iż gorzka sól, aczkolwiek przykra w smaku, stanowi doskonały środek na poprawę trawienia), że jego rozpacz nad własnym upadkiem nie przeradza się w prawdziwą skruchę, że, jednym słowem, jest on jak owe postacie z Dostojewskiego, które rzucają nam się na szyję łkając: "Izwini, czto ja mierzawiec", ale ani na chwilę "mierzawcami" być nie przestają