ojciec jeszcze nie wyszedł do biura, matka pewnie szykuje śniadanie, kuchnia jest obok, wali pięścią w ścianę, zero reakcji, wali w to miejsce, gdzie były drzwi, też nic, jest coraz bardziej przerażony, bierze krzesło i teraz nim uderza, za ścianą cisza, podchodzi do okna, patrzy w dół, widok jak z aeroplanu, a kurki wcale nie widać - po głowie kołacze mu się wierszyk z dzieciństwa, trzynaste piętro, zawsze mieszkali na trzynastym piętrze, czy ktoś go stąd usłyszy? chce krzyknąć, krzyczy, ale żaden dźwięk nie wydostaje się z gardła, próbuje jeszcze raz i nic, coraz bardziej się boi, spokojnie, zaraz wszystko się wyjaśni