co też je lubię. <br>Rzadko słyszę, żeby sztorcowały pacjentów, wtrącały się do czegokolwiek. Raz tylko jedna z bufetowych, którą poprosiłam o dodatkową porcję kawy zapragnęła odegrać rolę ważnej i mającej dużo do powiedzenia. Nie dość, że odmówiła, niby słusznie argumentując, że kawa jest ekscytująca i niezdrowa, już to był przykry afront, poleciała jeszcze wrednie z jęzorem do pielęgniarki, aby zdać sprawozdanie, jaka to ja jestem na tę ich lurę zawzięta. A wiadomo, niezadowolona z pacjenta pielęgniarka to surowe napomnienie i przykrość murowana. <br>Jestem jednak spokojna, że taki numer więcej się już nie powtórzy. Od kiedy wpadłam na pomysł, aby się nimi