Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
dosłyszałem go.
- Pan adiunkt - stwierdza Mrawiński - nie dosłyszał mego pytania. - Niestety.
Długa pauza. W końcu Mrawiński wzywa sekretarkę.
Wydaje dyspozycje - biały płaszcz, przewodniczka i tak po dwóch minutach w gabinecie pojawia się pielęgniarka z przewieszonym przez ramię lekarskim kitlem.
Patrzę na nią w nagłym zamęcie i zdumieniu. Skąd właśnie tut aj tyle radosnej młodości?
Mrawiński przygląda się nam z mądrą litością, ona zaś podaje mi uśmiech i kitel.
Nie jest ładna, ale przyszła wprost z Botticellego, wyszła z piany morskiej.
Dopiero plącząc się w rękawach białego kitla dostrzegam swój błąd, głupie przeoczenie.
Cały ów wiosenny urok wspiera się i porusza na
dosłyszałem go.<br>- Pan adiunkt - stwierdza Mrawiński - nie dosłyszał mego pytania. - Niestety.<br>Długa pauza. W końcu Mrawiński wzywa sekretarkę.<br>Wydaje dyspozycje - biały płaszcz, przewodniczka i tak po dwóch minutach w gabinecie pojawia się pielęgniarka z przewieszonym przez ramię lekarskim kitlem.<br>Patrzę na nią w nagłym zamęcie i zdumieniu. Skąd właśnie tut aj tyle radosnej młodości?<br>Mrawiński przygląda się nam z mądrą litością, ona zaś podaje mi uśmiech i kitel.<br>Nie jest ładna, ale przyszła wprost z Botticellego, wyszła z piany morskiej.<br>Dopiero plącząc się w rękawach białego kitla dostrzegam swój błąd, głupie przeoczenie.<br>Cały ów wiosenny urok wspiera się i porusza na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego