przynajmniej kiedyś, i nie dziwiłem się, że są jednoznacznie ukierunkowani. Ale Kazimierz? Ze swoim pochodzeniem? Tylko czystym idealizmem można było sobie tłumaczyć jego partyjną przynależność. W dodatku Polewka i jemu podobni, zwykłe komuchy z policyjną przeszłością, patrzyli nieco pogardliwie na tych paniczyków, którzy zgłosili tak prędziutko, po uwolnieniu kraju, swój akces do partii. I wiem, że im nigdy nie dowierzali. Nieraz szeptał mi Polewka, że te Brandysy i Dygaty to taka dekoracyjna pianka komunistyczna. Dla prymitywnie myślących komunistów symbolem komunizmu były spracowane ręce, brak dbałości o wygląd, niezgrabne buciory. To była prawdziwa klasa robotnicza. Odciski na dłoniach były sprawdzianem przekonań.<br>Wierzył