Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
się do kartofli.
- Czy mi się tylko wydaje, ale dzisiaj nie jest tak zimno jak wczoraj - rozejrzała się, kiedy nasyciła pierwszy głód.
- W nocy dołożyłem do pieca, nim poszedłem spać, ogień trzymał do rana, dorzuciłem znowu i pali się, poza tym idzie ku ociepleniu.
- Na ile wystarczy nam drewna?
Odgarnął aktorskim gestem zmierzwione włosy, zmrużył oczy i spokojnie (tak mu się przynajmniej wydawało i pragnął w to wierzyć) odpowiedział: - Wszystko zależy od temperatury, ale do końca stycznia może damy radę.
- A co będzie potem?
- Po co się mamy martwić na zapas, do końca stycznia starczy, najgorsze mrozy przetrzymamy, a jakby nawet
się do kartofli.<br>- Czy mi się tylko wydaje, ale dzisiaj nie jest tak zimno jak wczoraj - rozejrzała się, kiedy nasyciła pierwszy głód.<br>- W nocy dołożyłem do pieca, nim poszedłem spać, ogień trzymał do rana, dorzuciłem znowu i pali się, poza tym idzie ku ociepleniu.<br>- Na ile wystarczy nam drewna?<br>Odgarnął aktorskim gestem zmierzwione włosy, zmrużył oczy i spokojnie (tak mu się przynajmniej wydawało i pragnął w to wierzyć) odpowiedział: - Wszystko zależy od temperatury, ale do końca stycznia może damy radę.<br>- A co będzie potem? <br>- Po co się mamy martwić na zapas, do końca stycznia starczy, najgorsze mrozy przetrzymamy, a jakby nawet
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego