Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
dnia do mojej pieśni przyłączył się drugi głos.
Tak sympatyczny intruz, że nie śmiałem obejrzeć się, kto zacz, ani go przepędzić.
Czysty, bardzo melodyjny bas baryton.
Swobodnie podjął moją pieśń i od razu wszedł w nią drugim głosem, miał dobre
ucho, czego mu wnet pozazdrościłem.
Nasze katakumby odznaczały się niezwykłą akustyką, którą nie
mogłaby się poszczycić żadna z gotyckich katedr.
Były przysadziste, blisko trzymały się ziemi, ale głos w nich
pomnażał się i wielokrotniał, nie ulatywał w niebiosa strzeliście i
bez śladu.
Dzięki temu nawet taki śpiewak jak ja mógł przeżywać katharsis
Szaliapina, wszystką wspaniałość nieba i ziemi, a cóż dopiero
dnia do mojej pieśni przyłączył się drugi głos.<br> Tak sympatyczny intruz, że nie śmiałem obejrzeć się, kto zacz, ani go przepędzić.<br> Czysty, bardzo melodyjny bas baryton.<br> Swobodnie podjął moją pieśń i od razu wszedł w nią drugim głosem, miał dobre <br>ucho, czego mu wnet pozazdrościłem.<br> Nasze katakumby odznaczały się niezwykłą akustyką, którą nie<br>mogłaby się poszczycić żadna z gotyckich katedr.<br> Były przysadziste, blisko trzymały się ziemi, ale głos w nich<br>pomnażał się i wielokrotniał, nie ulatywał w niebiosa strzeliście i<br>bez śladu.<br> Dzięki temu nawet taki śpiewak jak ja mógł przeżywać katharsis<br>Szaliapina, wszystką wspaniałość nieba i ziemi, a cóż dopiero
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego