po pięć rolek na osobę, moja więc obecność mogła się bardzo przydać pani Janinie. Przypatrywałem się jej twarzy i znajdowałem w niej to, czego dotąd nie zauważyłem mimo wieloletniej przecież znajomości: regularny i harmonijny układ oczu, ust i nosa, niezatarte jeszcze ślady nieprzeciętnej urody, nieuchwytny wdzięk uśmiechu oraz uspokojenie, wywołane albo rezygnacją, albo wewnętrznym ładem moralnym. Pani Janina mogła być moją rówieśnicą: znajdowała się w tym przedziale między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką, kiedy jeszcze nie rezygnuje się w pełni z kobiecości, ale już słyszy pukanie czasu.<br>- Przypatruję się panu, panie Janku, od lat i czuję w panu nieustanne napięcie.<br>- Szukam szczęścia - zażartowałem