bolszewików, on to widział na własne oczy, jak był w maju dwudziestego z Rydzem- -Śmigłym w Kijowie. Państwowe, znaczy się, wspólne. Prowadzący skrzywił się, a wtedy kapitan polecił: - Niech towarzysz wyjaśni obywatelowi, że to reakcyjna agitacja. I dlatego przegraliśmy we wrześniu, że byli wśród nas tacy, co uwierzyli. - Prowadzący wyjaśniał, ale nie przekonał. Zapewniał, że w Polsce wszystko będzie po polsku, po naszemu. Ośmieleni ludzie zadawali pytania: - Czy władza będzie zdejmować krzyże? Czy zakaże chrześcijańskiego pochówku? A co z kontyngentami? - O reformę rolną nikt nie pytał. W okolicy Wrzosowa nie było folwarków, czyli nie było kogo parcelować. Tu od wieków żyli