na scenie. Po co zresztą miałby to robić? Aby wywołać łatwy śmieszek z sowieckich realiów? Wyobrażałem sobie, że dla dzisiejszych dwudziestolatków adaptowanie Piaseckiego dla teatru przypominać musi, jako żywo, próbę opowiadania o trudnej doli chłopa pańszczyźnianego. Przecierałem oczy ze zdumienia, oglądając, co znalazł u Piaseckiego Teatr Brama z Goleniowa, mała alternatywna grupa, która lubi łamać stereotypy. Dwaj bardzo młodzi ludzie, reżyser i aktor, nie roztrząsają w swoim spektaklu, co Rosjanie nam zrobili, dlaczego i za co. Dystans emocjonalny pozwolił im pokazać absolutne dno, do którego doszedł dwudziestowieczny "<q>człowiek bez właściwości</>". <br>Prostaczek, którego bardzo naturalnie i bez formalnych fajerwerków gra przebrany w