i to dobrze pamiętam. Wtedy to się stało. Patrzyłem na jej szczupłe obnażone ramionka, na wąskość jej rąk nad łokciem i nigdy dotychczas nie zaznane wzruszenie, czułość, zachwyt, nie do nazwania, dławiły mnie w gardle. Nie miałem pojęcia, że to nazywa się miłość. Zdaje się, że coś mówiła objaśniając, ja ani słowa, porażony tym, co nagle na mnie naszło.<br> Miała pewnie jakieś imię, ale nic o tym nie wiem. Pewnie ją, tak jak całą jej rodzinę, wywieziono w 1940 na Syberię. Co się z nią stało? Chyba to jej brat, ten Jan Kudrewicz, który wydostał się z łagrów, wstąpił do armii polskiej