nową, barwną plamę na płótnie.<br>Były to rzadkie momenty całkowitego odprężenia, przeważnie nie umieliśmy zapomnieć. Sparaliżowany lekarz, zanim jeszcze wyszliśmy z gabinetu, zdążył nam powiedzieć, że mój mąż powinien przerwać studia. Ataki nie miną, jeśli nie zmieni trybu życia, musi leżeć. Łatwo odgadnąć, że nie zaakceptowaliśmy tego werdyktu - ani on, ani ja. Nie miałam nadziei, a jednak nie potrafiłam przeciwstawić się otwarcie jego entuzjazmowi. Nigdy nie przerywałam mu, kiedy mówił o naszej wspólnej przyszłości, o domu, który będziemy mieli, o podróżach, które odbędziemy. Kiedy na karcie białego papieru szkicował kształty mebli i desenie naszych przyszłych ścian, uśmiechałam się i nie mówiłam