Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
zgorszenie dla naszych dzieci - dodał pan Skierś. - Chodzi po polach jak sumaszedszy, gada sam do siebie. Czy w dawnych czasach tak bywało? Czterdzieści lat miałem, wstyd powiedzieć, a kiedy kobieta spojrzała na mnie, Boże odpuść, to cały krwią się czerwoną zalewałem.
- Boże mój wszechmogący, jakieś nieporozumienie, on przecież niewinny jeszcze, aniołek kochany.
- Aniołek... - powtórzył szyderczo baptysta. W tej chwili do sklepu weszła Korsakowa.
- Dobry dzień państwu. Wszyscy milczeli rozdrażnieni poprzednią rozmową.
- Co się stało? - spytała Korsakowa. - A i pani Linsrumowa, dzień dobry. Podobno pani Polek zakochał się nieszczęśliwie w córce Puciałłów? Zacna rodzina, prawda, ale to dzieci jeszcze przecież. Oj czasy
zgorszenie dla naszych dzieci - dodał pan Skierś. - Chodzi po polach jak sumaszedszy, gada sam do siebie. Czy w dawnych czasach tak bywało? Czterdzieści lat miałem, wstyd powiedzieć, a kiedy kobieta spojrzała na mnie, Boże odpuść, to cały krwią się czerwoną zalewałem.<br>- Boże mój wszechmogący, jakieś nieporozumienie, on przecież niewinny jeszcze, aniołek kochany.<br>- Aniołek... - powtórzył szyderczo baptysta. W tej chwili do sklepu weszła Korsakowa.<br>- Dobry dzień państwu. Wszyscy milczeli rozdrażnieni poprzednią rozmową.<br>- Co się stało? - spytała Korsakowa. - A i pani Linsrumowa, dzień dobry. Podobno pani Polek zakochał się nieszczęśliwie w córce Puciałłów? Zacna rodzina, prawda, ale to dzieci jeszcze przecież. Oj czasy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego