to udawać przed sobą, jak aktorzy, którym awangardowy pedagog daje zadania z jogi. A jednak pragnęłabym z nimi porozmawiać, choćby pod pozorem spowiedzi... bo może tym ustawicznym niedonoszeniem owocu kontemplacji - potajemnie sami stają się jakimiś owocami, nawet nic o tym nie wiedząc. Stają się przecież innym gatunkiem człowieka, zgoła inną antropologiczną odmianą i można ich pokazywać w atlasach z rasami ludzi. Homo ecclestis. Trzeba by ich oczywiście fotografować nago, ale tak, żeby nic o tym nie wiedzieli, na przykład jakimiś takimi podczerwonymi promieniami, które przenikałyby szaty... To absolutnie konieczne, ta ich niewiedza, bo gdyby wiedzieli, że są nadzy, wszystko by zatracili