stół przed sobą i zanurzyła twarz w koperku.<br>Mimo mdłości było jej dobrze. Było jej wzruszająco, niezwykle i cudownie, wszyscy ją rozpieszczali, dbali o nią, czuła się niemal tak, jakby po raz pierwszy w życiu miała urodzić dziecko. Kiedy <page nr=163> spodziewała się Pyzuni, jej ojciec, Janusz, uciekł przed stanem wojennym na antypody. I potem przez długie dwa lata nawet go nie obchodziło, że ma córkę. Wrócił na krótko i znów wyjechał, tym razem na zawsze - i Laura także urodziła się pod nieobecność ojca. Teraz było zupełnie inaczej - Gabrysia już nie była tą nieszczęsną porzuconą, której życie tak się powikłało, nie udało. Była