Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
Niech cię Bóg prowadzi...
- Bądź zdrów...
Nie zobaczyłem więcej Janki. Kiedy odjeżdżała, leżałem na górze na łóżku i czytałem książkę...
Lato się skończyło. Nadeszła jesień. Suche liście szeleściły po podwórku. Nastały długie wieczory. W międzyczasie umarł Roullot. Zanim jeszcze na skutek zapalenia mózgu musiał leżeć w łóżku, popadł w jakąś apatię. Nie bawił się już nawet z małym Johnnym, tylko włóczył się sam, godzinami stał przy płocie patrząc przed siebie, listów z domu nie przyjmował wcale: nie rozpieczętowane wrzucał do kosza. Ożywił się nieco, gdy zjechała do obozu pani Coolidge z kilkumiesięcznym dzieckiem. Przez pewien czas chodził za nią prosząc, żeby
Niech cię Bóg prowadzi...<br>- Bądź zdrów...<br>Nie zobaczyłem więcej Janki. Kiedy odjeżdżała, leżałem na górze na łóżku i czytałem książkę...<br>Lato się skończyło. Nadeszła jesień. Suche liście szeleściły po podwórku. Nastały długie wieczory. W międzyczasie umarł Roullot. Zanim jeszcze na skutek zapalenia mózgu musiał leżeć w łóżku, popadł w jakąś apatię. Nie bawił się już nawet z małym Johnnym, tylko włóczył się sam, godzinami stał przy płocie patrząc przed siebie, listów &lt;page nr=263&gt; z domu nie przyjmował wcale: nie rozpieczętowane wrzucał do kosza. Ożywił się nieco, gdy zjechała do obozu pani Coolidge z kilkumiesięcznym dzieckiem. Przez pewien czas chodził za nią prosząc, żeby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego