tradycji. Gdyby spróbowali to zrobić, musieliby dobić do cudzych brzegów i przystani, a tak, wstrzymując się od porządkujących działań, mogli pozostać w nadziei, że ze stanu wrzenia i fermentu wyłoni się nowa, ich własna geografia literacka, że własnymi siłami, lub z życzliwą pomocą krytyków starszej daty, objawią się światu ich arcydzieła nowej wrażliwości.<br> Taka kalkulacja nie była bezpodstawna: nie tylko młoda krytyka, stymulowana przez mass-media, niemal bez reszty swoją uwagę ogniskowała na debiutach, zaniedbując starszych pisarzy i nawet kolejne książki wczorajszych debiutantów, zajęta tropieniem nowego arcydzieła.<br> Szczególnie młodzi krytycy z "Gazety Wyborczej" upodobnili się do "łowców głów" z firm marketingowych