nad historią, bo tym mocniej kopnie cię w tyłek.<br>Pozbierałem się na podeście i przezornie, trzymając się tym razem poręczy, jąłem dalej zstępować w głąb czeluści, zaiste w wielką niewiadomą, bo książę i Dziadek całkiem przepadli mi z oczu, nie zwróciwszy krzty uwagi na łomot, z jakim spadałem.<br>Widocznie zagłada ariergardy, do której omal nie doszło, nie miała dla obu widzów żadnego znaczenia, bolesne to było, lecz prawdziwe, wierny żołnierz ginie, a dowódca ani spojrzy na to, i słusznie, ostatecznie dowódca od tego ma żołnierzy, aby wiernie ginęli i kropka, unika w ten sposób przyszłych kłopotów z nadmiarem weteranów, którzy będą