Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 7-8
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1964
głupio i nienaturalnie i nic nie pomogło.
Tradycyjna, bezmyślna pukanina zaczęła się zaraz po zapadnięciu zmroku. Listonosz Perez podlewając wątłe roślinki w doniczkach na patio - jedynym skrawku wolnego powietrza, który posiadał wraz z rodziną - myślał sobie: "Kiedy wreszcie władze zabronią tej zabawy?" Jako dziecko sam gonił z kolegami i wielkim arsenałem różnego rodzaju rakiet i petard. Ale teraz strzelali nawet z broni palnej, do której listonosz Perez czuł wielki szacunek połączony ze strachem, od czasu, jak odbywał służbę wojskową. Co za idiotyzm pozwalać na takie rzeczy...
Mirta coś robiła w kuchni. Może matę? Przydałaby się mata - jeszcze brakowało tyle czasu do
głupio i nienaturalnie i nic nie pomogło.<br>Tradycyjna, bezmyślna pukanina zaczęła się zaraz po zapadnięciu zmroku. Listonosz Perez podlewając wątłe roślinki w doniczkach na patio - jedynym skrawku wolnego powietrza, który posiadał wraz z rodziną - myślał sobie: "Kiedy wreszcie władze zabronią tej zabawy?" Jako dziecko sam gonił z kolegami i wielkim arsenałem różnego rodzaju rakiet i petard. Ale teraz strzelali nawet z broni palnej, do której listonosz Perez czuł wielki szacunek połączony ze strachem, od czasu, jak odbywał służbę wojskową. Co za idiotyzm pozwalać na takie rzeczy...<br>Mirta coś robiła w kuchni. Może matę? Przydałaby się mata - jeszcze brakowało tyle czasu do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego