Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
karabin. Wyciągnięte ręce kolegów. Któryś ciągnie go za przerzucony przez ramię pas. Już. Już. Jest w środku. Ogląda się. Z bocznej uliczki, cofając się tyłem, wyjeżdża ciężarówka Wehrmachtu, pełna żołnierzy.
"Uciekłem" - szarpie go przerażenie na widok ruszającego dopiero teraz opla, którym miał wracać. Samochód rwie jak oszalały. Wpadają na gładki asfalt. Zakręt. Jeden. Drugi. Teraz jakieś strzały jak puknięcia ze straszaka.
- Dobra. Zygmunt rwie na Żoliborz - ocenia Czarny Olo zrzucając z siebie płaszcz. Chce cisnąć go na stertę broni. Jeśli zatrzymają ich na jakimś skrzyżowaniu, mógłby ktoś zajrzeć pod brezent budy. Inni spiesznie zapinają płaszcze, kryją steny.
To Zygmunt krzyknąwszy: "W
karabin. Wyciągnięte ręce kolegów. Któryś ciągnie go za przerzucony przez ramię pas. Już. Już. Jest w środku. Ogląda się. Z bocznej uliczki, cofając się tyłem, wyjeżdża ciężarówka Wehrmachtu, pełna żołnierzy.<br>"Uciekłem" - szarpie go przerażenie na widok ruszającego dopiero teraz opla, którym miał wracać. Samochód rwie jak oszalały. Wpadają na gładki asfalt. Zakręt. Jeden. Drugi. Teraz jakieś strzały jak puknięcia ze straszaka.<br>- Dobra. Zygmunt rwie na Żoliborz - ocenia Czarny Olo zrzucając z siebie płaszcz. Chce cisnąć go na stertę broni. Jeśli zatrzymają ich na jakimś skrzyżowaniu, mógłby ktoś zajrzeć pod brezent budy. Inni spiesznie zapinają płaszcze, kryją steny.<br>To Zygmunt krzyknąwszy: "W
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego