ani nie mierzyć natężenia przyjaźni liczbą godzin spędzonych pod jednym dachem, bo to przecież nie małżeństwo. Gdyby nie wspomniany Nowak, nie byłoby postępowania spadkowego przed sądem i ani syn Wojciecha Hasa, ani nikt inny, nie dowiedziałby się, kto pośpiesznie zadbał o to, aby opróżnić konta bankowe zmarłego. Dziwne, że ten aspekt sprawy, uwłaczający przyzwoitości i normom prawnym, pomija Pani milczeniem. Miło natomiast przeczytać, że satysfakcjonuje Panią wypowiedź Wojciecha Hasa w "<name type="tit">Filmie</>". Dowodzi to tylko jego wielkoduszności. Przecież jeszcze w marcu 1981 roku wynajęci przez Panią adwokaci grozili mu sądem, jeśli nie zapłaci zaległych należności finansowych, do których zobowiązał się po rozwodzie