Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
puściły i rozryczałem się jak gówniarz.
- Lenka, co mi jest?! Co się tam w domu stało?!
Uświadomiłem sobie nieobecność matki i naszła mnie okropna myśl, że mogłem coś jej zrobić.
- Lenka, gdzie jest mama?!
- Jest na korytarzu.
Potem opowie mi, że mama była taka roztrzęsiona, że nie mogła do końca asystować; trzymała się jeszcze, jak mnie wieźli karetką, ale na miejscu musieli jej podawać fenactil.
- Wygadywałeś głupoty, demolowałeś dom.
Milena podchodzi i kładzie mi dłoń na ramieniu; lekarz daje jej dyskretny znak, by oszczędziła mi szczegółów.
- Musisz tu zostać, bo w tym stanie zupełnie się nie kontrolujesz.
- Boże, to sen, to
puściły i rozryczałem się jak gówniarz.<br>- Lenka, co mi jest?! Co się tam w domu stało?!<br>Uświadomiłem sobie nieobecność matki i naszła mnie okropna myśl, że mogłem coś jej zrobić.<br>- Lenka, gdzie jest mama?!<br>- Jest na korytarzu. <br>Potem opowie mi, że mama była taka roztrzęsiona, że nie mogła do końca asystować; trzymała się jeszcze, jak mnie wieźli karetką, ale na miejscu musieli jej podawać fenactil.<br>- Wygadywałeś głupoty, demolowałeś dom.<br>Milena podchodzi i kładzie mi dłoń na ramieniu; lekarz daje jej dyskretny znak, by oszczędziła mi szczegółów.<br>- Musisz tu zostać, bo w tym stanie zupełnie się nie kontrolujesz.<br>- Boże, to sen, to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego