Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 04.03 (14)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
wojsko i policja. Miesiąc, dwa, bunty wygasają, a kraj zapada w nerwowe wyczekiwanie.

Wejście gringos

Chapare na przełomie lat 70. i 80. było kokainowym eldorado. Do regionu ściągały rzesze Indian i górników z zamykanych kopalń, miejscowa policja była na żołdzie narcotraficantes, a z ukrytych w dżungli pasów startowych codziennie wylatywały awionetki wyładowane świeżymi dostawami dla kolumbijskich karteli.

- To dopiero był handel! - wspomina Jose Antonio Rojas, obecnie dyrektor oddziału organizacji humanitarnej Habitat for Humanity Bolivia. - Chimore to była prymitywna wioska, kilka chałup na krzyż. Na ulicach siedzieli sprzedawcy z narkotykiem w wielkich workach, a przed każdym na talerzyku odsypane trochę na próbę
wojsko i policja. Miesiąc, dwa, bunty wygasają, a kraj zapada w nerwowe wyczekiwanie.<br><br>&lt;tit&gt;Wejście gringos&lt;/&gt;<br><br>Chapare na przełomie lat 70. i 80. było kokainowym eldorado. Do regionu ściągały rzesze Indian i górników z zamykanych kopalń, miejscowa policja była na żołdzie narcotraficantes, a z ukrytych w dżungli pasów startowych codziennie wylatywały awionetki wyładowane świeżymi dostawami dla kolumbijskich karteli.<br><br>- To dopiero był handel! - wspomina Jose Antonio Rojas, obecnie dyrektor oddziału organizacji humanitarnej Habitat for Humanity Bolivia. - Chimore to była prymitywna wioska, kilka chałup na krzyż. Na ulicach siedzieli sprzedawcy z narkotykiem w wielkich workach, a przed każdym na talerzyku odsypane trochę na próbę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego