nie widzą!...<br>Zanim zdołałem zareplikować, wyjaśnić całe nieporozumienie, któremu, dalibóg, nie ja zawiniłem, zaśmieli się obaj i poszli!<br>Byłem nie tylko oburzony i dotknięty do żywego ich postępkiem, byłem nieszczęśliwy.<br>Raz, że spotkało mnie to od księcia.<br>Dwa, że upatrywałem w nich obu swoich przyjaciół, przecież wszystko, ale to wszystko aż do owej nieszczęsnej chwili, kiedy przyznałem się do swojej profesji, wskazywało na to, że darzą mnie swoją życzliwością, a niczego tak bardzo nie potrzebowałem, niczego tak okrutnie nie było mi brak, jak odrobiny życzliwości, która mogłaby mi pomóc wrócić do życia.<br><page nr=101> Nie mogłem się jej spodziewać od białych kitlów i okazuje