Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
nie widzą!...
Zanim zdołałem zareplikować, wyjaśnić całe nieporozumienie, któremu, dalibóg, nie ja zawiniłem, zaśmieli się obaj i poszli!
Byłem nie tylko oburzony i dotknięty do żywego ich postępkiem, byłem nieszczęśliwy.
Raz, że spotkało mnie to od księcia.
Dwa, że upatrywałem w nich obu swoich przyjaciół, przecież wszystko, ale to wszystko aż do owej nieszczęsnej chwili, kiedy przyznałem się do swojej profesji, wskazywało na to, że darzą mnie swoją życzliwością, a niczego tak bardzo nie potrzebowałem, niczego tak okrutnie nie było mi brak, jak odrobiny życzliwości, która mogłaby mi pomóc wrócić do życia.
Nie mogłem się jej spodziewać od białych kitlów i okazuje
nie widzą!...<br>Zanim zdołałem zareplikować, wyjaśnić całe nieporozumienie, któremu, dalibóg, nie ja zawiniłem, zaśmieli się obaj i poszli!<br>Byłem nie tylko oburzony i dotknięty do żywego ich postępkiem, byłem nieszczęśliwy.<br>Raz, że spotkało mnie to od księcia.<br>Dwa, że upatrywałem w nich obu swoich przyjaciół, przecież wszystko, ale to wszystko aż do owej nieszczęsnej chwili, kiedy przyznałem się do swojej profesji, wskazywało na to, że darzą mnie swoją życzliwością, a niczego tak bardzo nie potrzebowałem, niczego tak okrutnie nie było mi brak, jak odrobiny życzliwości, która mogłaby mi pomóc wrócić do życia.<br>&lt;page nr=101&gt; Nie mogłem się jej spodziewać od białych kitlów i okazuje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego