Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
sił, aby wejść w darowaną wolność na własnych nogach, wynoszono je ze statku na kocach i kładziono na piasku, na ziemi, która już nie mogła tchnąć w nie życia, i kiedy raz, wiedziony ciekawością, podszedłem bliżej, widziałem to, tę śmierć jeszcze s t a m t ą d, która sięgnęła aż tu...
i od morza, wśród okrzyków młodocianych przekupniów, naszych rówieśników, którzy nauczeni przez lwowskich batiarów, zachwalali już po polsku:
- Coboli, coboli, jajka...
a miało to oznaczać, że sprzedają smaczną, zdrową cebulę i jaja,
ktoś się do mnie zbliżał - nie mogłem jej nie poznać:
to moja piękna zmarła matka odnalazła mnie tu
sił, aby wejść w darowaną wolność na własnych nogach, wynoszono je ze statku na kocach i kładziono na piasku, na ziemi, która już nie mogła tchnąć w nie życia, i kiedy raz, wiedziony ciekawością, podszedłem bliżej, widziałem to, tę śmierć jeszcze s t a m t ą d, która sięgnęła aż tu...<br>i od morza, wśród okrzyków młodocianych przekupniów, naszych rówieśników, którzy nauczeni przez lwowskich batiarów, zachwalali już po polsku:<br>- Coboli, coboli, jajka...<br>a miało to oznaczać, że sprzedają smaczną, zdrową cebulę i jaja,<br>ktoś się do mnie zbliżał - nie mogłem jej nie poznać:<br>to moja piękna zmarła matka odnalazła mnie tu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego