Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 6
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
na Turbaczu był duży. Siedzieliśmy przed schroniskiem w gronie zaprzyjaźnionych turystów-narciarzy, gdy wpadła nam w oko grupa młodych ludzi, chyba sportowców, którzy przyszli do schroniska od strony Koninek. Młodzież była nieźle ubrana, kurtki, dobre buty, a opiekun (może trener?)... na bosaka. Czapeczka, ciepła kurtka, spodnie trochę podwinięte nad kostkę, ażeby nie zamoczyć - i gołe stopy. Stanęli przed Turbaczem, zaczęli podziwiać panoramę, zachwycając się Tatrami. Po chwili weszli do hali schroniska, opiekun usiadł na ławie i zaczął zakładać buty. - Co pan robi? - spytali młodzi ludzie. - Zmarzł pan w stopy?"
- Na śniegu było OK., natomiast tutaj "ciągnie" chłodem od tej kamiennej podłogi
na Turbaczu był duży. Siedzieliśmy przed schroniskiem w gronie zaprzyjaźnionych turystów-narciarzy, gdy wpadła nam w oko grupa młodych ludzi, chyba sportowców, którzy przyszli do schroniska od strony Koninek. Młodzież była nieźle ubrana, kurtki, dobre buty, a opiekun (może trener?)... na bosaka. Czapeczka, ciepła kurtka, spodnie trochę podwinięte nad kostkę, ażeby nie zamoczyć - i gołe stopy. Stanęli przed Turbaczem, zaczęli podziwiać panoramę, zachwycając się Tatrami. Po chwili weszli do hali schroniska, opiekun usiadł na ławie i zaczął zakładać buty. - Co pan robi? - spytali młodzi ludzie. - Zmarzł pan w stopy?"<br>- Na śniegu było OK., natomiast tutaj "ciągnie" chłodem od tej kamiennej podłogi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego