naszych dzieci (niech no sobie maleństwo posiedzi przed telewizorem, może cos zobaczy) niż o wolny czas babć. Babcia nawet przed telewizorem spokojnie posiedzieć nie może, bo już się naoglądała, inwestować w siebie, fryzjer, kosmetyczka, nowa bluzka? Po co? Wyobrażacie sobie Państwo, jaki popłoch i zamieszanie w życiu rodziny spowodowałby pomysł babci, by uczyć się np. japońskiego, zakładając, ze całe życie o tym marzyła? Żeby chociaż kurs kroju i szycia, wiadomo, czasy ciężkie, obszyje wnuków. Ale japoński?<br>Mieć marzeń poza marzeniami o świetlanej przyszłości dzieci i wnuków. Szkoda, że nikt do tej pory nie badał, gdzie istnieje dopuszczalna w naszej kulturze granica