Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
dziewczynę. Zapłaciłem i wbiegłem do bramy. W ciemnej sieni spotkałem Łysego.
- Zatelefonowałem na pogotowie. Z nią chyba koniec. Aleś mnie wrobił.
- Jak to koniec?
- Koniec! - krzyknął. - Czekam tu na pogotowie!
- Zaraz tam pójdę - powiedziałem i zacząłem szukać po kieszeniach papierosów.
Przypominasz sobie wszystkich ludzi, których widziałeś na katafalku. Dwie ciotki, babka, kilku znajomych. Masz ochotę zaśpiewać starą piosenkę. Zasmucasz się nagle: przecież nie masz słuchu. Na łysinie twego znajomego usiłujesz dojrzeć krople potu; niestety, w sieni jest zbyt ciemno. Wobec tego wmawiasz w siebie, że czaszka Łysego pokryta jest potem. Niespodziewanie ogarnia cię podniecenie; coś się stało, będziesz w to zaangażowany
dziewczynę. Zapłaciłem i wbiegłem do bramy. W ciemnej sieni spotkałem Łysego.<br>- Zatelefonowałem na pogotowie. Z nią chyba koniec. Aleś mnie wrobił.<br>- Jak to koniec?<br>- Koniec! - krzyknął. - Czekam tu na pogotowie!<br>- Zaraz tam pójdę - powiedziałem i zacząłem szukać po kieszeniach papierosów.<br>Przypominasz sobie wszystkich ludzi, których widziałeś na katafalku. Dwie ciotki, babka, kilku znajomych. Masz ochotę zaśpiewać starą piosenkę. Zasmucasz się nagle: przecież nie masz słuchu. Na łysinie twego znajomego usiłujesz dojrzeć krople potu; niestety, w sieni jest zbyt ciemno. Wobec tego wmawiasz w siebie, że czaszka Łysego pokryta jest potem. Niespodziewanie ogarnia cię podniecenie; coś się stało, będziesz w to zaangażowany
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego