To nie był ten sam człowiek. Z postawnego, przystojnego młodego człowieka prawie nic nie pozostało. Przytył, twarz miał obrzękłą. Nie wychodził prawie z mieszkania i przez większość dnia prowadził rozmowy telefoniczne. Siedziałem u niego prawie dwie godziny, a rozmawialiśmy może trzydzieści minut. Ciągle ktoś do niego telefonował, a on nie bacząc, że się niecierpliwię, wiódł dyskusje, udzielał porad i plotkował o warszawskim światku literackim.<br>Z tymi radami też była historia. Po prostu demoralizował ludzi, zwłaszcza młodych, polecając im lekceważyć wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Zawsze interesował się sportem. Otoczony przez wybitnych zawodników, przybierał pozę ich intelektualnego trenera. Nie wszystkim te jego