Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
filiżanki, cukierniczkę, łyżeczki, kieliszki, spodeczki. - Lusiu, czy nikt o mnie nie pytał?
- Dzisiaj jeszcze nie.
- Niedługo mamy godzinę policyjną - zauważył Jassmont.
- Ja tę cukierenkę traktuję z konieczności jak skrzynkę kontaktową - objaśnił Ossowiecki, mieszając kawę. Na moment zostali jedynymi gośćmi. Waluciarze się ulotnili. Pianista wstał od instrumentu i w postawie na baczność gapił się na ulicę. Okazało się, że jest bardzo wysoki, szczupły, garnitur błyszczał na siedzeniu i łokciach.
- Może pan swobodnie pytać - powiedział Ossowiecki
- O co mam pytać? - zdziwił się Jassmont, nie miał takiego zamiaru.
Teraz Ossowiecki się zdziwił. - O co? O to co wszyscy.
- Przeczuwam, że pan sam coś powie
filiżanki, cukierniczkę, łyżeczki, kieliszki, spodeczki. - Lusiu, czy nikt o mnie nie pytał?<br>- Dzisiaj jeszcze nie.<br>- Niedługo mamy godzinę policyjną - zauważył Jassmont.<br>- Ja tę cukierenkę traktuję z konieczności jak skrzynkę kontaktową - objaśnił Ossowiecki, mieszając kawę. Na moment zostali jedynymi gośćmi. Waluciarze się ulotnili. Pianista wstał od instrumentu i w postawie na baczność gapił się na ulicę. Okazało się, że jest bardzo wysoki, szczupły, garnitur błyszczał na siedzeniu i łokciach.<br>- Może pan swobodnie pytać - powiedział Ossowiecki<br>- O co mam pytać? - zdziwił się Jassmont, nie miał takiego zamiaru.<br>Teraz Ossowiecki się zdziwił. - O co? O to co wszyscy.<br>- Przeczuwam, że pan sam coś powie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego