bezdomnych nazywani są kanalarzami albo szczurami. Większość z nich, jeżeli w ogóle zagląda do Markotu czy innych ośrodków, prosi jedynie o doraźną pomoc: jedzenie, ciepłe ubranie. <br>- Nikt mi nie będzie mówił, co mam robić - mówi Robert "Wysoki". - Dwa lata mieszkam w kanałach, a wcześniej byłem u Kotańskiego. Tam dopiero jest bajzel. 500 osób w jednej sali, smród, nóg nie ma jak wyciągnąć. Trzeba wstawać i kłaść się, kiedy każą. To nie dla mnie.<br>Gminy są ustawowo zobowiązane do udzielania pomocy wszystkim mieszkańcom. Zarówno zameldowanym na stałe, jak i tym, którzy przebywają tam czasowo. Lokalny samorząd powinien zapewnić schronienie, posiłek i niezbędne