opisać ją w dwóch słowach,<br>bo ni komora to gazowa,<br>ni sracz podmiejski pełen łajna.<br>Woń to zupełnie nadzwyczajna,<br>niezwykłej destylacji produkt,<br>cudowne osiągnięcie Wschodu,<br>gdzie na ogromnych, hen, przestrzeniach<br>nawet i złoto w gnój się zmienia.<br><br>A więc buchnęła woń nad wonie.<br>Poczuwszy ją, parsknęły konie,<br>a Szmaciak nawet bąka puścił.<br>I oto z gara, jak z czeluści<br>dobywać się poczęły zjawy:<br>więc naprzód trup Deptały krwawy,<br>potem w kajdany skuty Zdzisio,<br>Wylizuch, łajdak z gębą lisią,<br>wymachujące pięścią <orig>prole</>,<br>on sam, w straszliwym tkwiący dole,<br>zdrajca Maczuga, Stefka zdzira,<br>aż wreszcie, niczym zwid wampira,<br>Wardęgi wyłysiały czerep<br>wyrzucił bezlitosny