Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
go o autoerotyczne igraszki! Ale na podwórku nie było nikogo. Pociemniała ziemia spoglądała w niebo rozszerzającymi się z minuty na minutę kałużami.
W uchylonych drzwiach matka od dłuższego czasu przyglądała się Zygmuntowi. Nie wiedziała, co sądzić o tym dziwnym zachowaniu syna. Gdy ten nagle się odwrócił, zawstydzona włączyła światło i bąknęła:
- Trawka przyszła. Zrobić wam herbaty?
Zygmunt też się zawstydził i przymknął okno.
- Tak, mocną. A Trawka niech włazi. Co to, potrzebne specjalne zaproszenie?
Drzwi się zamknęły i po chwili usłyszał pukanie. "Jaka nabożna celebracja. Pogłupieli?" - zdziwił się.
- Właź, Trawka, właź! - krzyknął.
Dziewczyna nacisnęła delikatnie klamkę i zajrzała niepewnie.
- No co
go o autoerotyczne igraszki! Ale na podwórku nie było nikogo. Pociemniała ziemia spoglądała w niebo rozszerzającymi się z minuty na minutę kałużami.<br>W uchylonych drzwiach matka od dłuższego czasu przyglądała się Zygmuntowi. Nie wiedziała, co sądzić o tym dziwnym zachowaniu syna. Gdy ten nagle się odwrócił, zawstydzona włączyła światło i bąknęła:<br>- Trawka przyszła. Zrobić wam herbaty?<br>Zygmunt też się zawstydził i przymknął okno.<br>- Tak, mocną. A Trawka niech włazi. Co to, potrzebne specjalne zaproszenie?<br>Drzwi się zamknęły i po chwili usłyszał pukanie. "Jaka nabożna celebracja. Pogłupieli?" - zdziwił się.<br>- Właź, Trawka, właź! - krzyknął.<br>Dziewczyna nacisnęła delikatnie klamkę i zajrzała niepewnie.<br>- No co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego