Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
lęku. Powoli z owych strzelistych kształtów niepokoju jęły się wysnuwać znajome odgłosy nocy. Gdzieś za drzwiami, w pokoju makat i sepiowych portretów, Dziadzia chrapał miarowo i ze smakiem. Pani Linsrumowa pojękiwała cicho, wzdychając raptownie na granicy krzyku i skargi. Zegar szczękał szkliście wahadłem, w oborze krowy uderzały głucho kopytami o bale podłogi. Taka pora jest najgorsza. Znajome, poczciwe sprzęty uczestniczą w jakimś niezrozumiałym i bezwstydnym życiu kresu nocy. Kredens stęknął nagle w okolicy szuflad, potem zabrzęczał cukiernicą, sień odpowiedziała pośpiesznym i przeciągłym szmerem jakby włóczonych po ziemi powrozów. Nieruchome i nachalne okno straszy swoją przejrzystością. Polek nie może oderwać oczu od
lęku. Powoli z owych strzelistych kształtów niepokoju jęły się wysnuwać znajome odgłosy nocy. Gdzieś za drzwiami, w pokoju makat i sepiowych portretów, Dziadzia chrapał miarowo i ze smakiem. Pani Linsrumowa pojękiwała cicho, wzdychając raptownie na granicy krzyku i skargi. Zegar szczękał szkliście wahadłem, w oborze krowy uderzały głucho kopytami o bale podłogi. Taka pora jest najgorsza. Znajome, poczciwe sprzęty uczestniczą w jakimś niezrozumiałym i bezwstydnym życiu kresu nocy. Kredens stęknął nagle w okolicy szuflad, potem zabrzęczał cukiernicą, sień odpowiedziała pośpiesznym i przeciągłym szmerem jakby włóczonych po ziemi powrozów. Nieruchome i nachalne okno straszy swoją przejrzystością. Polek nie może oderwać oczu od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego