wierzących, ale dla tych, którzy nawykli do życia w defensywie, był nazbyt śmiały. Dla innych był dopiero początkiem procesu, którego celem była, wedle nich, pełna akomodacja Kościoła do współczesnej cywilizacji. U jeszcze innych soborowe otwarcie na świat zachwiało ich osobistą tożsamością: katolicką, zakonną, kapłańską. Wiele więc osób było pogubionych, jedni bali się ponownego "zamknięcia" Kościoła, inni jego jeszcze większego "otwarcia". I również im wszystkim mówił w 1978 roku Piotr naszych czasów: Nie lękajcie się! Przecież na Soborze był obecny Duch Święty! Dzięki niemu możliwe jest uniknięcie tak pułapki odwrócenia się od świata, jak i roztopienia się w świecie.<br>No właśnie. Po