Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 37
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
wielki łeb niedźwiedzia, a Andrzej Krzeptowski miał zarzucić linę i wciągnąć niedźwiedzia na brzeg stawu. Po kilku nieudanych próbach udało się i pętla zacisnęła się na niedźwiedziej łapie. Niedźwiedź, jak się później okazało, ważył 170 kilo. Udało się go wyciągnąć na lód. Teraz czekano na ratowników, którzy przyszli z tradycyjnym "bambusem" i przez Żleb Litworowy i Roztokę znieśli niedźwiedzia na Wodogrzmoty Mickiewicza. I tak zakończyła się kolejna przygoda małżeństwa Krzeptowskich z "królem Tatr" - niedźwiedziem brunatnym. Podobno góry tego dnia rozbrzmiały piekielną burzą, tak jakby chciały pożegnać misia po swojemu... z honorami.
Ale z niedźwiedziem mieć spółkę to honorowa rzecz. Żyłkę do
wielki łeb niedźwiedzia, a Andrzej Krzeptowski miał zarzucić linę i wciągnąć niedźwiedzia na brzeg stawu. Po kilku nieudanych próbach udało się i pętla zacisnęła się na niedźwiedziej łapie. Niedźwiedź, jak się później okazało, ważył 170 kilo. Udało się go wyciągnąć na lód. Teraz czekano na ratowników, którzy przyszli z tradycyjnym "bambusem" i przez Żleb Litworowy i Roztokę znieśli niedźwiedzia na Wodogrzmoty Mickiewicza. I tak zakończyła się kolejna przygoda małżeństwa Krzeptowskich z "królem Tatr" - niedźwiedziem brunatnym. Podobno góry tego dnia rozbrzmiały piekielną burzą, tak jakby chciały pożegnać misia po swojemu... z honorami.<br>Ale z niedźwiedziem mieć spółkę to honorowa rzecz. Żyłkę do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego