który cofał się do głębokiej defensywy.<br>- Zygi!... - w poświacie księżyca wlewającej się do pokoju podskoczył czerwony ognik. - Zygi, kiedy się ożenisz?<br>- Co ty? - Zygmunt drgnął, jakby usłyszał matkę.<br>- Bo wiesz, siedzimy tu sobie jak dwa pedały. Patrzymy przez okno, snujemy utopijne ściemy i bawimy się w modny parę lat temu banalizm. Czas by coś zmienić...<br>- A co, klabingowcem chcesz zostać? Szmaty markowe nosić, dupom esemesy wysyłać i pepsi popijać? Za stary jesteś na, zaraz, zaraz... jak to oni mówią?... Za stary jesteś, Bocian, na taki megawypas.<br>- A idź ty... Kim my jesteśmy, żeby je dupami nazywać? To już nie ma innych