wiatr przyduszający dym do ziemi.<br>Sylwetki wojowników <orig>bana</> pojawiały się i znikały za słupami ognia. Mały oddziałek kluczył nie tylko po to, by uniknąć spotkania z powstańcami, ale także by ominąć płonące przeszkody terenowe, w jakie zmieniły się wszystkie budynki tej części miasta.<br>Doron nie potrafił policzyć, ilu ludzi zostało <orig>banowi</>. Teraz jednak, gdy wreszcie odnalazł trop, gdy poczuł, że może dopełnić zemsty, przestał się bać i zastanawiać. Biegł, nie zwracając wcale uwagi na dym i płomienie. Nie słyszał trzasku walących się krokwi, krzyków płonących i zarąbywanych ludzi. W jego uszach brzmiały tylko słowa Piastunki Drzew:<br>Póki ty żył będziesz, żywym