w krajach ubogich. Nie powiodły się dotąd starania, aby wyhodować w laboratorium prątki trądu, kosztowne badania może doprowadzą do sukcesu, wtedy będzie można myśleć o zupełnej likwidacji tej choroby.<br> Trudno nastarczyć pieniędzy na to wszystko. Nie pomogą zresztą leki, jeżeli w ciasnocie chat wiejskich zdrowe dziecko sypiać będzie na jednym barłogu z chorą matką. Zdają sobie sprawę z tego ludzie, którzy nie chcą być obojętni wobec losu milionów chorych. Szeroko znana jest akcja szlachetnego człowieka, który zjednał sobie nawet przydomek "Ten, który całuje trędowatych". Powiada gniewnie lekarz, który wędrował ze mną po Tajlandii: "Trędowaci nie chcą być całowani, chcą być leczeni