porządku, ale żebyś wiedziała, co z niej zlazło! <br><br><br>Patrzyłam na nią zdumiona i oszołomiona. Wszystko było <br>takie jakieś zwyczajne i proste, a przecież... <br><br>- Adela... - wyjąkałam. - Adela... <br><br>- A co? - zapytała Adela. A nie otrzymawszy odpowiedzi <br>dodała: - Na pierwszego chodzę zwykle z Jaśkiem <br>do "Kropli Mleka"*, to tam jest taka jedna pielęgniarka, <br>bardzo dobra panienka. Pewnie mi poradzi, czy nie dałoby się <br>jej gdzie umieścić. W jakim zakładzie albo co. <br><br>Siedziałam w milczeniu. Tylko serce biło mi jak <br>młotem. I to ogromne, niewypowiedziane zdumienie, że to, <br>co się tak stało, zwyczajnie i po prostu, bez przemówień, <br>bez wzruszeń, bez łez, bez niczego... że to