nami jakiś Moét et Chandon, zwróćmy uwagę na te musujące francuskie i niefrancuskie nieszampany, jakich wokół nas jest najwięcej. Nie zawsze są znacznie gorsze od tamtych, co zastrzegły sobie głośną i zasłużoną sławę. Włosi robią swoje Spumante (zwłaszcza w Asti, w Conegliano) tą sama metodą (champanoise) i wychodzi im to bardzo dobrze, Niemcy mają niezłe Senty, Rosjanie własną metodę ruchu ciągłego, inne kraje również, przy akuratnym stosowaniu przyśpieszonej fermentacji charmat, uzyskują coraz lepsze wyniki. Największy kłopot jest z tymi, z urodzenia niejako kiepskimi, do których wpompowuje się po prostu dwutlenek węgla, by stały się - niczym pospolita lemoniada - najzwyczajniej gazowane. <br><br>Nie dajmy się