Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
po prostu nie znaleziono go na ulubionym krześle w polu, w szklarni ani w łóżku. Zostały tylko te ciężarki.
Dla nas jednak nic się nie zmieniło. Szklarnie stały nadal, błądziliśmy w tropikalnym żarze wśród roślinnego gąszczu, splątanych łodyg i szorstkich liści, przesiąknięci zapachem naci i nawozu. Wieczorami, zmęczeni światłem, intensywnością barw, układaliśmy się na największym piecu kotłowniczym i zasypialiśmy, wpatrzeni przez zamglone szyby w ciemniejące niebo, tak jednostajne wobec zapamiętanych obrazów.
Wróciłem do kuchni, żeby napić się zimnej wody. Znów wyjrzałem przez okno, w to miejsce, gdzie kiedyś znajdowały się szklarnie dziadka Alojzego, a teraz widniała wielka ściana hurtowni spożywczej.

Zaczęło
po prostu nie znaleziono go na ulubionym krześle w polu, w szklarni ani w łóżku. Zostały tylko te ciężarki. <br>Dla nas jednak nic się nie zmieniło. Szklarnie stały nadal, błądziliśmy w tropikalnym żarze wśród roślinnego gąszczu, splątanych łodyg i szorstkich liści, przesiąknięci zapachem naci i nawozu. Wieczorami, zmęczeni światłem, intensywnością barw, układaliśmy się na największym piecu kotłowniczym i zasypialiśmy, wpatrzeni przez zamglone szyby w ciemniejące niebo, tak jednostajne wobec zapamiętanych obrazów. <br>Wróciłem do kuchni, żeby napić się zimnej wody. Znów wyjrzałem przez okno, w to miejsce, gdzie kiedyś znajdowały się szklarnie dziadka Alojzego, a teraz widniała wielka ściana hurtowni spożywczej. <br><br>Zaczęło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego