religijnego laika, która wyraża się w tych prądach artystycznych. Nacechowana jest ona poszukiwaniem namiastki, poszukiwaniem ujęcia dla potrzeb, których nie zaspakaja już obraz raju, piekła i czyśćca. Ta sztuka jest, nie ma co zaprzeczać, i naszą ojczyzną duchową. Niejeden z naszych kolegów wierzył, że przez rozkładanie i nowe łączenie słów, barw, kształtów staje na granicy niepoznawalnego i w to niepoznawalne przenika, że natchnienie jest rodzajem ekstazy, dającej zespolenie z samym pierwiastkiem bytu. Może i ja w to trochę wierzyłem. Ale w tej chwili metafizyczny sens sztuki nie jest dla mnie bynajmniej rzeczą pewną. Przypuszczam raczej, że sztuka nie sięga poza granice