osypującymi się diunami. Z wysokości osiemnastu pięter patrzyli przez trójbarwną płaszczyznę elektronowych impulsów, tworzącą wierny obraz świata zewnętrznego, na skalną piłę odległego o trzy mile krateru. Od zachodu pochłaniał ją horyzont. Od wschodu gromadziły się pod jej zerwami czarne, nieprzeniknione cienie. Szerokie rzeki lawy, o grzbietach wyniesionych nad piaski, miały barwę starej krwi. Jedna silna gwiazda płonęła w niebie, pod górnym obrzeżem ekranu. Kataklizm wywołany zniebazstąpieniem "Niezwyciężonego" minął, i wicher pustyni, gwałtowny prąd powietrza płynącego stale ze stref równikowych ku biegunowi planety, wtłaczał już pierwsze piaszczyste języki pod rufę statku, jakby usiłując cierpliwie zabliźnić ranę, utworzoną przez wylotowy ogień. <orig>Astrogator</> włączył