z jakąż łez siłą<br>Wzbiera we mnie i serce obnaża na światy,<br>Gdy zaoczę tej nocy narodzone kwiaty<br>W miejscu, gdzie jeszcze wczoraj tych kwiatów<br> nie było!</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>PIESZCZOTA</><br><br>Ten pąk róży, co dobył zaledwo pół skroni,<br>W uścisk liści od spodu tak czujnie ujęty!<br>Ten uśmiech, co się uczy i barwy i woni -<br>Ten czar, co tym czaruje, że nierozwinięty!<br><br>Na palcach doń się zbliżam, by kroków odgłosy<br>Nie spłoszyły tej ciszy, w której trwa i rośnie,<br>I oczy przymykając, całuję zazdrośnie<br>Jedwab ciepły od słońca i mokry od rosy.<br><br>A po chwili, gdy dłonią muskając twe sploty,<br>Opodal tego pąka