zacząłem krowy paść, a strasznie się ich bałem. Nie tylko że ogromne,<br>ale trzy ich było i cielę. Niby wujek Stefan zapewniał, że z krowami<br>łatwiej niż z gęśmi, że w krowach sama posłuszność, że wystarczy batem<br>przysiepać, aby nie po brzuchach tylko, i pokazał mi, jak się mam tym<br>batem posługiwać, lecz nie mogłem pokonać tego strachu w sobie przed<br>ich wielkimi cielskami. Niby oczy wydawały się mieć łagodne i jak niebo<br>szczere, pogrążone w wilgotnej zadumie, kroki dostojne, cierpliwe, lecz<br>skąd mogłem wiedzieć, co się w takich ogromnych cielskach czai. Zresztą<br>nigdy już nie opuściło mnie przekonanie, że są